Bilety na samolot z Warszawy do Dubaju kupowaliśmy jeszcze zimą za 1650 zł/os. Linie FlyDubaj może nie należą do elity linii lotniczych, ale te 5,5 godziny lotu nie należy do męczących. Daliśmy radę. Skromny posiłek, woda, kawa i herbata w cenie biletu.
Z racji nie pierwszej bytności w Dubaju znaliśmy topografię miasta, co znacznie ułatwiło nam planowanie pobytu. Ceny zakwaterowania są różne w zależności od dzielnicy. Najtańszym rozwiązaniem byłaby lokalizacja w starym Dubaju np: w Bur Dubaj, gdzie na www.booking.com można znaleźć apartamenty nawet poniżej 100 zł za osobę na dzień. Taka lokalizacja nie jest zła, ponieważ wiele atrakcji znajduje się w tamtej okolicy.
Jednak tym razem na zakwaterowanie wybraliśmy apartament The Waves by Damac w Dubaj Marinie za 2200 zł dla czterech osób na cztery dni.
Do dyspozycji mieliśmy dwupokojowe mieszkanie ok. 50 m z w pełni wyposażoną kuchnią i 2 łazienkami na 9 piętrze wieżowca z widokiem na Marinę. Od stacji metra DMCC - ok. 500 metrów. Ponadto bardzo atrakcyjna lokalizacja - blisko do plaży, blisko do metra i blisko do pomostu, z którego wypływa statek do Dubaj Creek. Podobnych lokalizacji w Marinie i apartamentów jest wiele „do wyboru - do koloru”.
Zaczynamy spotkanie z Dubajem. Przyjechaliśmy rano, więc po zostawieniu bagaży w apartamencie „lecimy” na plażę. W Marinie do plaży wszędzie blisko. Od naszego budynku - ok. 400 metrów. Godzina 10 rano, piasek parzy przez klapki, chcemy się schłodzić - wskakujemy do zatoki Perskiej - tuż przy palmie. Powietrze ma ok. 40 stopni, woda 32. Nici ze schładzania. Wrażenie jakbyśmy byli w „solance”. Dopiero po wyjściu z wody lekka bryza pozwala poczuć ochłodzenie. Powrót do klimatyzowanego apartamentu daje ulgę. Prysznic i jedziemy do starego Dubaju.
Najdroższy w Dubaju jest chyba transport. Jednorazowy bilet na metro na ponad dwie strefy kosztuje osiem i pół dirhama, a do dwóch stref sześć dirhamów. Odpowiednio 11 i 7.5 zł. Bilet to papierowa karta wzmacniana chyba jakąś plastikową powłoką i za każdą taką kartę płacimy dodatkowo 2 dirhamy. Reasumując: opłaca się kupić kartę na maksymalny czas pobytu, bo oszczędzacie na cenie kartoników.
Jeśli będziecie mieszkać w Marinie tak jak my, to korzystną alternatywą jest kupienie biletu dziennego na metro, tramwaj i autobusy za 20 + 2 dirhamów (ok 27 zł) na wszystkie strefy lub przy dłuższych pobytach np: na tydzień - kartę tygodniową za 110 dirhamów (135 zł) także na wszystkie strefy. Metro z Mariny do starego Dubaju ma 15 przystanków i jedzie ok. 25 min. Pociągi kursują do 24:00, co mniej więcej 4-5 min. Ale,
WAŻNA INFORMACJA – 24.00 to jest godzina zakończenia podróży. Czyli, żeby wrócić do Mariny metrem, należy wziąć pod uwagę, że ostatni pociąg odjeżdża ok. 23:10. mimo, że znajdziecie w Deirze inne pociągi, które nadal będą kursować, bo mają krótszą trasę do końca.
Raz spóźniliśmy się na pociąg i pozostała nam w nocy inna opcja powrotu - autobus. Ze stacji metra Al Ghubaiba wychodzicie na powierzchnię ,na plac, na którym znajduje się dworzec autobusowy o ten samej nazwie: Al Ghubaiba Bus Station. Stąd co 30 min odchodzi autobus N55 w kierunku lotniska Al Maktoum na zachodzie Dubaju i jedzie przez Deirę, Bur, Marinę itd. Niestety podróż trwa ok. 1:15 min, ale za to przejazd jest realizowany na wykupiony wcześniej całodzienny bilet.
Innym dodatkowym środkiem lokomocji są tramwaje wodne czyli łodzie, które kursują po zatoce pomiędzy Mariną a kanałem dubajskim (Dubaj Canal) i kanałem w starym Dubaju - Creek Dubaj. Razem te 2 przystanki to odległość około 30 km.
Za statek trzeba osobno zapłacić, pojedynczy rejs z Mariny do Dubaj Canal trwający ponad godzinę kosztuje 25 dirhamów czyli około 30 zł. Statek płynie przez kanał w Marinie, dalej opływa Jumeirah Palm (wspaniały widok na hotel Atlantis), dalej wzdłuż linii brzegowej obok Burj Al Arab, mija sztuczną wyspę z domkami na palach (takie Malediwy w Dubaju) i zmierza do kanału. Z przystani jest ok. 400 m na wschód do przystanku autobusowego i jedziemy do Bur Dubaj autobusem nr 88.
Stary Dubaj dzieli się na 2 części: Bur Dubaj i Deira. Dzieli je Creek Canal. W Deirze - to wschodnia cześć z m. in. Lotniskiem - znajdują się rynki i targi. Koniecznie odwiedźcie rynek przypraw i rynek perfum - tuż przy kanale. Zapachy otaczają nas z każdej strony, niektóre wręcz powalają. Herbata w wielu odmianach smakuje tu inaczej niż ta z Biedronki. A arabskie perfumy to nie to co Chanel czy Dior. Są bardziej wyraziste wręcz ostre czasami.
Idąc dalej w miasto, oddalając się od kanału, napotkacie targ złota „Gold Souk”, miejsce gdzie zgromadzono największą ilość złota na świecie. Atrakcja warta zobaczenia, a może i skusicie się na drobny zakup. Ceny są faktycznie tańsze niż w Europie.
Bur Dubaj to ponadto mnóstwo knajpek i restauracji. Jak ktoś lubi arabską kuchnię, to tu na pewno znajdzie coś dla siebie.
Codzienne życie w Dubaju nie jest najtańsze. Można przygotowywać samemu posiłki, można korzystać z gotowych dań sprzedawanych w supermarketach czy stołować się w ulicznych knajpkach (chyba najwięcej znaleźliśmy ich w Bur Dubaj). Posiłek w restauracji: coś arabskiego lub hinduskiego to 20 AED czyli ok. 25 zł. Dania chińskie też są popularne. Co do rodzajów potraw, ich zawartości czy smaku - nie jestem specjalistą w tej dziedzinie. W tym temacie zgłaszajcie się np: do „MasterChefa”. Alternatywą są gotowe posiłki tutejszej kuchni, ale także smacznej, sprzedawane m. in. w Carrefourze oraz innych marketach, wychodzą po ok. 15-20 zł/os. Są ciepłe i można je spokojnie zabrać do domu/hotelu czy apartamentu - nie wystygną. Na życie wydawaliśmy ok. 70 zł/os dziennie na jedzenie, transport, napoje itp.
Kolejną atrakcją w Dubaju jest Skywalk w Address Hotel gdzie za 80 dirhamów czyli ok. 96 zł wjeżdżacie na 52 piętro, skąd można obserwować wspaniały widok na Burj Khalifa. Wejście znajduje się tuż przy wyjściu ze stacji metra Dubaj Mall. Aby nie przeoczyć wejścia - tuż po wyjściu ze stacji metra udajecie się w korytarz prowadzący do Dubaj Mall i około 30 m po lewej stronie, za ścianą - trochę jest to przykryte, znajduje się wejście do Skywalk. Dalej windą na górę, a widok ocenicie sami. W cenie jest też szklana zjeżdżalnia (krótka, ale na zewnątrz budynku) i przejście po szklanej podłodze. Ciekawa alternatywa na podziwianie Dubaju z wysokości.
Znaną na całym świecie ciekawostką Dubaju jest Jumeirah Palm. Można się tam dostać na dwa sposoby: albo taksówką - koszt z Mariny to około 30 dirhamów czyli ok. 35 zł lub jednotorową kolejką Monorail - koszt 15 dirhamów od osoby w jedną stronę, lub bilet dwustronny za 25 AED/os. W naszym przypadku, przy czterech osobach taksówka była tańszym rozwiązaniem.
Na palmie mają swoje apartamenty np: David Beckham czy Rafael Nadal. Na końcu – tj. na szczycie plamy (patrząc z powietrza) mieści się hotel Atlantis, jeden z bardziej luksusowych hoteli Dubaju. Ciekawa architektura i pełen komfort to ok. 400 Euro za pokój dwuosobowy za dobę.
Na palmie w hotelu Atlantis można skorzystać z największego na świecie parku wodnego. Całodniowe wejście do parku to około 300 zł na osobę.
W hotelu przygotowano dla turystów także inną atrakcję - największe akwarium na świecie. Koszt wejścia do tunelu pod akwarium to 150 dirhamów czyli około 180 zł. Rozważając kupno noclegu w Atlantisie warto pamiętać, że rezydenci hotelu mają zniżki na atrakcje znajdujące się na jego terenie. Nie da się jednak ukryć, że i pobyt w tym popularnym hotelu i atrakcje to wybór dla dobrze sytuowanych turystów.
Kolejnego dnia podjęliśmy wyzwanie w postaci Safari. Firm oferujących tego typu przyjemność jest w internecie wiele. Nawet kilku Polaków zajmuje się taką formą zarobku. Wyjazd na pustynię planowany jest ok. 16:00. Firma odbiera Was z hotelu czy innego ustalonego miejsca. Organizatorzy komunikują się what’s upem, więc do pełnego kontaktu hotelowe wi-fi wystarczy. Jedziemy na południe w kierunku Omanu. Po godzinie docieramy do miejsca kempingowego danej firmy i tu godzinka przerwy - możliwość skorzystania z płatnych kładów czy samochodów pustynnych - duży, 4 osobowy kład z dachem, bez boków. Jest też możliwość fotografii z jastrzębiem. O 18:00 wsiadamy do jeepa i się zaczyna. Jeep szaleje, dosłownie szaleje po wydmach. Do dziś nie wiem, dlaczego te auta się nie przewracają na boki jadąc z 45-stopniowym nachyleniem po skarpie. Wszyscy w aucie są przypięci pasami, wrażenia są naprawdę mocne. Generalnie, safari to dużo dobrej zabawy dla młodszych i starszych. Po półgodzinnej jeździe przerwa na zdjęcia o zachodzie słońca. Niezwykła pamiątka z tego miejsca. Następnie podjeżdżamy do campingu na środku pustyni, gdzie przygotowano pokazy tańca z ogniem i efektownego tańca arabskich tancerek oraz BBQ. O 21:00 kierowca odwozi nas do hotelu, całość za ok. 55 dolarów amerykańskich/os.(220 zł).
Stosunkowo nowym przedsięwzięciem turystycznym jest Frame Dubaj. Budowla w kształcie ramki z niezwykłym widokiem - bilety po 60 zł/os. Aby tu dojechać wysiądźcie na stacji metra Max i przez Zabeel Park przejdźcie ok. 800 metrów spacerem do budowli. Dalej winda, wjazd na górę - przejście po szklanej 152 metrowej podłodze, fantastyczne fotki - obiekty pod nogami i wokół ramki na całą okolicę. Zjeżdżając do wyjścia, nie omińcie Sali kinowej. Wchodzicie bowiem do pokoju gdzie na 3 ścianach przedstawiono wizję Dubaju w przyszłości. Jest to niezwykłe przedstawienie, bo w rzeczywiste miejsca, które już znacie po 2-3 dniach zwiedzania, wpleciono np.: statki powietrzne, roboty, drony itp. Po prostu „Gwiezdne wojny” po arabsku. Zapiera dech w piersiach. Dla dorosłych rewelacja, ale i dla młodszych też niesamowita przygoda. Wracając do metra oglądamy ładnie zaprojektowany park.
Burj (wieża) Khalifa nie trzeba nikomu przedstawiać. To aktualnie najwyższy budynek świata, bilet wejścia na 452 metr - 125 piętro to 190 zł/os. Widoki wspaniałe. Jeśli chcecie podpowiedzi, to proponuję wjazd tuż przed zachodem słońca, żeby zobaczyć okolice Dubaju za dnia oraz taniec fonntan po zmroku. Robi wrażenie, chociaż bilet trochę droższy.
Jeśli jesteście znudzeni słońcem można się wybrać do Mall of Emirates, gdzie znajduje się chyba jedyny na pustyni stok narciarski. Całodniowy bilet wstępu to 275 dirchamów czyli ok. 330 zł. Na miejscu jest też szatnia z odzieżą narciarską, wypożyczalnią sprzętu oraz do dyspozycji są instruktorzy narciarstwa - to wszystko za dodatkową opłatą.
Jak na 5 dni to tyle. Nie zobaczyliśmy wszystkiego.
Nie oglądaliśmy tym razem galerii Wafi Wafi zbudowanej na styl piramid egipskich, nie odwiedzaliśmy hal Expo 2020 ani starej szkoły arabskiej w Deirze. Ogród Magic Garden latem jest nieczynny. Zostawiamy te atrakcje na inną wyprawę licząc, że przybędą nowe, bo taki jest właśnie Dubaj.